Nazwałem was przyjaciółmi

Homilia w czasie Mszy Św. połączonej z udzieleniem święceń kapłańskich; Lublin, 9 czerwca 1987

 

7. Służyć Bogu - służyć ludziom: wyzwalać w nich świadomość królewskiego kapłaństwa, owej godności, która właściwa jest człowiekowi jako synowi i córce Boga samego. Człowiekowi, chrześcijaninowi, o którym powiedziano, że jest "drugim Chrystusem".

Prymas Tysiąclecia w swoich Zapiskach więziennych notuje: "...sprawuję swoje posłannictwo kapłańskie. Nędza moja nie przeszkadza mi - dla Bożego miłosierdzia - usłużyć ludziom dobrami, które świat ma najcenniejsze.

Tak szedł Chrystus, wzgarda pospólstwa - aż po dzień dzisiejszy. Obszarpany, pobity, ubrudzony błotem ulicznym, oplwany. A jednak to On zbawiał świat... I zbawił go, choć świat natrząsał się ze swego Zbawcy. Jak te dwie drogi idą blisko siebie!

Nieudolność moją dźwiga łaska sakramentalna; nieudolność Jezusa dźwiga Bóstwo Jego... Niech się świat śmieje, byle dzieło zbawienia było wykonane".

Tak. Drodzy neoprezbiterzy! Służyć ludziom! Służyć ludziom na tej polskiej ziemi, na której tak potrzebna jest posługa prawdy ewangelicznej: prawdy wyzwalającej każdego człowieka. Jak pisze św. Paweł: "Nie fałszujemy słowa Bożego, lecz okazywaniem prawdy przedstawiamy siebie samych w obliczu Boga osądowi sumienia każdego człowieka" (2 Kor 4,2).

To mocna nauka! Nauka apostolska. Mocą takiej nauki rośnie Kościół, rozszerza się, dając świadectwo prawdy. A zarazem: rośnie człowiek! Człowiek bowiem rośnie przez "osąd sumienia", rośnie "w obliczu Boga", jak mówi Apostoł. Jakże to aktualne w epoce, w której grozi zamieranie sumień i oddalenie człowieka od tego "Bożego oblicza", które wyzwala wszędzie jego prawdziwą godność.

Ale, drodzy synowie, aby być wychowawcą sumień, aby prowadzić innych, aby pomagać im dźwigać się z grzechów, nałogów, aby dźwigać "lud upadający", sami musimy być zawsze gotowi stanąć "w obliczu Boga" i "wobec osądu sumienia każdego człowieka". Sami musimy od siebie wymagać. Kapłaństwo jest wymagające. Jest wymagające. Wymaga - i przez to wyzwala.

Wpatrujcie się w przykłady. Jest ich tak wiele w każdej diecezji, wymienię tylko św. Maksymiliana Marię Kolbego, biskupa Michała Kozala, męczennika z Dachau, którego dane mi będzie podczas tego Kongresu Eucharystycznego wynieść do chwały ołtarzy, a z naszych stron księdza Wojciecha Blaszyńskiego, księdza Jana Balickiego, księdza Aleksandra Fedorowicza, księdza Władysława Korniłowicza, ongiś dyrektora konwiktu księży studentów Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, współzałożyciela dzieła Lasek, służącego niewidomym na ciele i na duszy, a wreszcie współczesnego nam, ofiarnego aż do śmierci księdza Jerzego Popiełuszkę.

8. Imitamini, quod tractatis! Wzywa nas biskup w liturgii świętej. A: quod tractatis? Quod tractatis? Czy nie właśnie tę "miłość", którą Chrystus umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował?

Wasza służba na tym właśnie polega. Macie służyć godności człowieka, jego wyzwoleniu, macie dźwigać z upadków, z kryzysów, ludzi i środowiska, świadectwem tej właśnie miłości, która jest w Chrystusie, która jest z Chrystusa.

"Nie głosimy bowiem siebie samych - pisał Apostoł - lecz Chrystusa Jezusa jako Pana, a nas - jako sługi wasze przez Jezusa" (2 Kor 4,5). Trzeba więc, aby Bóg "zabłysnął w naszych sercach" tym światłem, którym jest Chrystus - aby to światło mogło się "odbić" w innych sercach (por. 2 Kor 4,6).

9. Kapłaństwo jest sakramentem społecznym. Jest źródłem szczególnych apostolskich energii - i apostolskich możliwości.

To wszystko dzisiaj staje się waszym udziałem, neoprezbiterzy. Jako dar dla was - a w was jako dar dla Kościoła, dla tego Kościoła, który jest na ziemi polskiej - i na całej ziemi. Kościół bowiem na każdym miejscu jest misyjny, pozostaje "w stanie misji" - a ten rys misyjny w szczególny sposób jest wpisany w powołanie kapłańskie.

Więc, uklęknijcie! Więcej, drodzy bracia, upadnijcie na twarz wobec wielkości sakramentu, jaki macie dziś otrzymać "przez włożenie rąk biskupa".

A jeśli temu, co się ma dokonać na oczach Kościoła na ziemi lubelskiej, towarzyszy wewnętrzny lęk, drżenie młodego serca - to dobrze. Taki lęk wyraża poczucie odpowiedzialności. To dobrze.

Głęboką prawdę bowiem zawierają słowa Apostoła: "Przechowujemy ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas" (2 Kor 4,7).

Tak. Z Boga. Nie z nas. Z Boga.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg