Papież o podróży na Maltę
O jak dobrze, gdy bracia są razem.... ks. Tomasz Jaklewicz

Papież o podróży na Maltę

Brak komentarzy: 0
KAI

publikacja 21.04.2010 16:10

Prawdziwe powołanie narodów przyjmujących orędzie chrześcijańskie to bycie znakiem pojednania i miłości – powiedział Benedykt XVI, podsumowując swą pielgrzymkę na Maltę.

Choć Malta daje poczucie wielkiej rodziny, nie można jednak myśleć, że ze względu na swoje położenie geograficzne, jest ona społecznością „odizolowaną” od świata. Tak nie jest i widać to na przykład w kontaktach, jakie Malta utrzymuje z różnymi krajami oraz w fakcie, że w wielu krajach znajdują się kapłani maltańscy. Rodziny i parafie Malty potrafiły bowiem wychować w wielu młodych ludziach poczucie Boga i Kościoła, tak iż wielu z nich odpowiedziało wielkodusznie na wezwanie Jezusa i zostali kapłanami. Liczni z nich z kolei podjęli pracę misyjną ad gentes, w odległych krajach, dziedzicząc ducha misyjnego, który kazał św. Pawłowi nieść Ewangelię tam, gdzie ona jeszcze nie dotarła. Aspekt ten chętnie podkreśliłem, to znaczy, że „wiara umacnia się, gdy jest przekazywana!” (por. „Redemptoris missio”, 2). Na pniu tej wiary Malta się rozwinęła i obecnie otwiera się na różne rzeczywistości gospodarcze, społeczne i kulturowe, w które wnosi cenny wkład.

Jest oczywiste, że Malta często w ciągu wieków musiała się bronić, co widać w jej fortyfikacjach. Strategiczne położenie małego archipelagu przyciągało rzecz jasna uwagę różnych potęg politycznych i wojskowych. A mimo to najgłębszym powołaniem Malty jest powołanie chrześcijańskie, to znaczy powszechne powołanie do pokoju! Sławny Krzyż Maltański, który wszyscy kojarzą z tym narodem, wielokrotnie powiewał wśród konfliktów i walk, ale dzięki Bogu nigdy nie stracił swego prawdziwego i trwałego znaczenia: jest on znakiem miłości i pojednania. To właśnie jest prawdziwym powołaniem narodów, które przyjmują i są wierne orędziu chrześcijańskiemu!

Leżąc na naturalnym skrzyżowaniu dróg Malta znajduje się w samym centrum tras migracji: kobiety i mężczyźni, jak niegdyś św. Paweł, kierują się do wybrzeży maltańskich, niekiedy popychani do tego trudnymi warunkami życia, przemocą i prześladowaniami. Oczywiście oznacza to złożone problemy natury humanitarnej, politycznej i prawnej, których rozwiązywanie nie jest łatwe, ale należy ich poszukiwać wytrwale i z uporem, uzgadniając działania na szczeblu międzynarodowym. Dobrze, by tak czyniono we wszystkich krajach, które mają wpisane w podstawy swych konstytucji i kultur wartości chrześcijańskie.

Wyzwanie włączania w złożoność dnia dzisiejszego trwałych wartości Ewangelii jest fascynujące dla wszystkich, ale przede wszystkim dla młodych. Nowe pokolenia dostrzegają je bowiem silniej, dlatego też chciałem, by mimo krótkości mojej wizyty, nie zabrakło spotkania z młodzieżą. Był to czas głębokiego i intensywnego dialogu, który stał się jeszcze piękniejszy dzięki otoczeniu, w którym się odbywał – był to port w La Valletcie - i entuzjazmowi młodych. Musiałem im przypomnieć młodzieńcze doświadczenie św. Pawła: doświadczenie niezwykłe, jedyne w swoim rodzaju, a jednak zdolne przemówić do nowych pokoleń wszystkich czasów ze względu na ową radykalną przemianę, będącą owocem spotkania ze zmartwychwstałym Chrystusem. Spoglądałem więc na młodzież Malty jako na potencjalnych spadkobierców duchowej przygody świętego Pawła, wezwanych, tak jak on, do odkrycia piękna miłości Boga, który dał nam siebie w Jezusie Chrystusie; do przyjęcia tajemnicy Jego Krzyża; do zwyciężania właśnie wśród prób i wstrząsów; do nieobawiania się życiowych „burz” ani tym bardziej rozbicia się statków, gdyż plan miłości Bożej jest większy niż burze i katastrofy morskie.

Drodzy przyjaciele, podsumowując, to właśnie było orędziem, jakie zawiozłem na Maltę. Ale, jak podkreśliłem, sam otrzymałem bardzo wiele od tego Kościoła, od tego narodu pobłogosławionego przez Boga, który potrafił skutecznie współpracować z Jego łaską. Oby za wstawiennictwem Apostoła Pawła, św. Jerzego Preczy, kapłana, pierwszego maltańskiego świętego oraz Matki Bożej, którą wierni na Malcie i Gozo czczą z takim oddaniem, kraj ten mógł zawsze rozwijać się w pokoju i pomyślności.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona