Pracownicy Domu Opieki – „la Charite”
Pracownicy Domu Opieki – „la Charite”

Turcja i miłość miłosierna

ms

publikacja 26.11.2006 18:41

Jedna z najpiękniejszych świątyń wczesnochrześcijańskich - Hagia Sophia wystawiona ok. 347r. za panowania Konstantyna przechodziła różne koleje losu. Palona, grabiona, kilkakrotnie odbudowywana z jeszcze większym rozmachem i bogato dekorowana była świadkiem wielkich uroczystości, ale i wandalizmu, krwawych powstań, wzajemnych porachunków koronowanych głów.

W Istambule jest tylko ok. 15 milionów mieszkańców – to są oczywiście ci, zapisani. A iluż jest nie odnotowanych? Dzielnice ubogich są jakby zupełnie poza marginesem...

Językiem powszechnym w istambulskim Domu Opieki jest – „la Charite” – miłość miłosierna, którą siostry starają się kultywować także między sobą a nie tylko na „wynos”. Dopiero potem jest francuski – oficjalny w zgromadzeniu.

Na ogół wszystkie siostry są pielęgniarkami pracującymi w szpitalu, w całodobowym wymiarze godzin /po 18.00 na każde wezwanie/. Na każdym oddziale jest jedna siostra albo pielęgniarka turecka, oraz ok. 6 osób personelu tureckiego. Chorych ok. 26-30 osób. Ogólnie szpital liczy ok. 180 chorych w różnym wieku.

Obecnie Dom Opieki jest na etapie prawdziwej transformacji. Utrzymuje się tylko z „datków innych”. Państwo nic nie pomaga ale wymaga. Siostry muszą więc normalnie utrzymać i personel i chorych, którzy „jeśli mogą” płacą swoje utrzymanie.

Ale są i dobre dusze tego dzieła. Istnieją tzw. „przyjaciele szpitala”. Pomagają jako wolontariusze, np. jeden miesiąc pracy za darmo – ot tak! Biorą urlop w sierpniu i wykorzystują go pracując z siostrami lub zastępując te, które wyjeżdżają w tym czasie do swoich krajów na urlop. Pomagają też finansowo. Dlatego też, siostry mogły po pół wieku trochę zmodernizować szpital – windy, prysznice, pokoje dla chorych, sala gimnastyczna oraz to co może służyć ku lepszemu zdrowiu psychicznemu i fizycznemu.

Ale jest jeszcze wiele, bardzo wiele do zrobienia. Czasem prace w pełnym toku trzeba przerwać, aż „coś skapnie” do skarbonki. Żyją więc z dnia na dzień „ale Opatrzność Boża czuwa każdego dnia i wstaje przed wschodem słońca”(tak mówią uśmiechając się łagodnie). Ich praca misyjna tu, w Istambule nie jest łatwa. Nie mogą rozmawiać o Jezusie z mieszkańcami, bo według muzułmanów to tylko Wielki Prorok, a Maryja to Matka Jezusa, ale nie Boża Rodzicielka. Jedynym językiem skłonnym zaciekawić, być może nawet zachęcić mieszkańców tego kraju do religii chrześcijańskiej jest miłość i miłosierdzie (dewiza zgromadzenia) wyrażana w codziennych prostych gestach, słowach, sposobie poruszania się, zachowania i życia. Tak więc tylko przez tę ludzką miłość opartą w i na Bogu ktoś może być podprowadzony do Jezusa, do Boga Ojca i Ducha Świętego.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 4 z 4 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..