Dzień Modlitwy i Postu za Misjonarzy Męczenników

Kościół katolicki obchodzi 24 marca Dzień Modlitwy i Postu za Misjonarzy Męczenników. Inicjatywa ma na celu przypomnienie tych, którzy oddali swoje życie w obronie wiary.

W 1994 roku w Republice Środkowoafrykańskiej został zamordowany kleryk Robert Gucwa, który przygotowywał się do kapłaństwa w stowarzyszeniu Misji Afrykańskich. W Kinszasie, stolicy dawnego Zairu, obecnie Demokratycznej Republiki Konga 11 maja 2003 r. śmiertelnie pobita została s. Czesława Lorek, ze Zgromadzenia Najświętszego Serca Pana Jezusa Sacre-Coeur. Zmarła 10 dni później w wyniku odniesionych ran. Pochodziła z Trzetrzewiny koło Nowego Sącza.

17 maja 2001 roku Przed domem misyjnym w Karna w Kamerunie został zastrzelony o. Henryk Dejneka, misjonarz oblat Maryi Niepokalanej.

Ks. Jan Wnęk, dyrektor Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie szczególnie wspomina innego polskiego misjonarza-męczennika: ks. Jana Czubę z diec. tarnowskiej. Został on zastrzelony w Republice Konga 27 października 1988 roku. „Mówiliśmy mu, żeby nie jechał, żeby odczekał. Wojna domowa wybuchła tam rok wcześniej w 1997, a niektórzy misjonarze opuścili kraj. Kiedy wrócił do Polski na urlop to właśnie roztropność nakazywała, aby nie jechać, odczekać, tak jak inni przeczekali, potem wrócili i do dziś w Kongo pracują. Nie mniej w nim było jakieś wołanie, imperatyw, że tam jest wspólnota wiernych, tam jest Kościół, ja jestem ich pasterzem i nie mogę ich zostawić, muszę wrócić” - opowiada ks. Wnęk.

Dyrektor Centrum Formacji Misyjnej przyznaje, że inni nie rozumieli tego jak bardzo ks. Czuba pragnął poświęcić wszystko. „Jego maksymalizm od szkolnych lat życia i pójście na całość, do końca, były bardzo charakterystyczne. Zaś jego wielki rys to nabożeństwo do Matki Bożej. Ks. Jana można było często spotkać z różańcem w ręku. Szedł na piechotę do wioski i po drodze cały czas odmawiał różaniec” - powiedział ks. Wnęk.

Kiedy ks. Jan Czuba wrócił do Konga wciąż było tam bardzo niespokojnie. Napisał list do swojego poprzednika na misji w Loulombo ks. Andrzeja Kurka. Napisał, że ciągle jest niespokojnie, nie ma na misjach księży, bo większość uciekła. „Codziennie modlę się o pokój - pisał kapłan - i zostaję na miejscu do końca”.

Kilka dni później do misji w Loulombo przyszli rebelianci i zażądali broni. Ks. Jan był wiceprzewodniczącym komitetu rozbrojeniowego. Misjonarz powiedział, że nie ma broni. „Nie przybyłem do Konga po to, żeby zachęcać do wojny ale do pokoju” - miał odpowiedzieć. „Dawaj broń, bo będę strzelał” - domagali się rebelianci. „Nie mam broni, mogę wam dać coś do zjedzenia. A jak chcesz to strzelaj” - odparł ks. Czuba. Któryś z rebeliantów pociągnął za spust. Ks. Jan osunął się na kolana i po chwili już nie żył - relację taką, jak opowiada ks. Jan Wnęk - przekazać miał jeden ze świadków zdarzenia.

Kapłan został pochowany na misji Loulombo. Placówka została opuszczona i zniszczona. Po roku odbyły się oficjalne uroczystości pogrzebowe, z udziałem rodzimy ks. Jana. Po pięciu latach pracy powrócił do Kongo ks. Marian Pazdan, który podczas wojny wyjechał z kraju. „Dziś już tworzy trzecią misję. Patrząc choćby od tej strony to już są wielkie owoce śmieci ks. Jana Czuby” - uważa dyrektor Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie.

Dzień 24 marca wypada przed uroczystością Zwiastowania Pańskiego. Zdaniem ks. Jana Piotrowksiego, dyrektora krajowego Papieskich Dzieł Misyjnych w Polsce można więc patrzeć na misjonarzy męczenników jako tych, którzy żyją również duchowością Maryi, która jest duchowością całkowitego oddania się woli Bożej. W kontekście tego dnia - uważa ks. Piotrowski - warto przywoływać to, co mówił Jan Paweł II, jeszcze przed Rokiem Jubileuszowym w liście apostolskim «Tertio Millenio Adveniente». „Papież wzywał tam do odnowienia pamięci o męczennikach. Jego stwierdzenie, że wiek XX był wiekiem męczenników nie było tylko refleksją wynikającą z oceny Roku Jubileuszowego ale była ot myśl, którą Ojciec Święty nosił w swoim sercu” - uważa dyrektor PDM w Polsce.

„Iluż chrześcijan na wszystkich kontynentach przez cały wiek XX przypłaciło swoją miłość do Chrystusa własną krwią! Byli oni poddani dawnym i nowym formom prześladowań, doświadczyli nienawiści i zepchnięcia na margines, przemocy i zabójstw. Wiele krajów o starodawnej tradycji chrześcijańskiej na nowo stało się ziemiami, na których wierność Ewangelii kosztowała bardzo dużo. W naszym wieku «świadectwo dawane Chrystusowi, aż do przelania krwi, stało się wspólnym dziedzictwem zarówno katolików, jak prawosławnych, anglikanów i protestantów» (Tertio Millennio adveniente, nr 37).

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg