Kard. Ruini na zakończenie diecezjalnego etapu procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II (cały tekst)

Sługa Boży Jan Paweł II - Karol Wojtyła - był przede wszystkim człowiekiem głębokiej modlitwy, który przez całe swoje życie pozostawał w osobistej relacji z Bogiem - powiedział kard. Camillo Ruini podczas zamknięcia diecezjalnego etapu procesu beatyfikacyjnego polskiego papieża.

Ale ta sama miłość chrześcijańska popychała Karola Wojtyłę w ofiarowaniu wszystkim przede wszystkim Jezusa Chrystusa, będącego chlebem życia i Odkupicielem człowieka. Był on "spontanicznym głosicielem" Ewangelii wszystkim i w każdych okolicznościach, gdyż przeżywał, a zatem i przekazywał to, co kard. Dziwisz określił w swej książce jako "świeżość ewangeliczna". Dlatego gdy jego odpowiedzialność duszpasterska ogarnęła cały świat, rzucił wielki pogram "nowej ewangelizacji" i oddał się osobiście jako pierwszy jej realizacji za pośrednictwem ciągłych podróży misyjnych. Próbował zwłaszcza niezmordowanie wpuścić świeżą krew wierze chrześcijańskiej w Europie, dotkniętej zeświecczeniem i sprawił, że z jego serca wypłynął ów cudowny "wynalazek" ewangelizacyjny, jakim są Światowe Dni Młodzieży - powszechny wyraz jego szczególnego umiłowania młodych.

W rzeczywistości za niewyczerpanym zapałem jego świadectwa o prawdzie Chrystusowej kryła się surowa twardość jego wiary: była to prosta wiara dziecka, a zarazem wiara wielkiego człowieka kultury, w pełni świadomego wyzwań naszych czasów, była to przede wszystkim wiara człowieka, który w pewnym sensie widział już Pana, bezpośrednio doświadczył tajemniczej i zbawczej obecności Boga we własnej duszy i we własnej wierze i dlatego w końcu nie mogły nim wstrząsać ani zachwiać jego pewnością wątpliwości, ale odczuwał w sobie przemożną potrzebę i obowiązek ofiarowania i przekazywania wszystkim prawdy, która zbawia. Dzięki takiej postawie Jan Paweł II mógł w trudnych latach utwierdzać cały Kościół w wierze.

Ta sama synteza wiary w Chrystusa oraz umiłowania i namiętności do człowieka popychała go do podjęcia się zadania obrony i wspierania godności i praw, jednym słowem prawdziwego i konkretnego dobra, ludzi i narodów, oraz przeciwstawiania się z nieugiętą odwagi rozlicznym "zagrożeniom", ciążącym nad ludzkością naszych czasów (por. "Redemptor hominis", 15-16). Jego walka o wyzwolenie od totalitaryzmu komunistycznego, niezłomne domaganie się sprawiedliwości dla ludów głodu, wytrwałe zaangażowanie na rzecz pokoju na świecie - i aby religie były orędownikami pokoju a nie nietolerancji i przemocy - wydawały się obserwatorom sztuczne jakby we wzajemnym kontraście, w rzeczywistości jednak mają tu wspólne źródło. Podobny jest duch, z jakim toczył wielką walkę o życie ludzkie, przeciw aborcji i każdemu innemu jego zaprzeczeniu, oraz o rodzinę, przeciw wszelkim próbom zdyskredytowania jej. Obie te batalie pojmował i przeżywał nie, jak często mówiono, jakby były pogwałceniem praw kobiet, ale przeciwnie, jako potwierdzenie i obronę prawdziwej godności i właściwego geniuszu kobiet: jeśli mogą się odwołać do osobistych wspomnień, mam żywo w pamięci niespodziewaną siłę, z jaką Jan Paweł II zareagował na pewne moje wyrażenie, które - jak sądził - prowadzi do przypisywania aborcji głównie odpowiedzialności i winie kobiet.

Akcentowałem już głęboko kościelny charakter modlitwy i duchowości Karola Wojtyły: także w całym swym dziele chrześcijanina i pasterza umiłowanie Kościoła było zasadniczym i "wewnętrznym" wymiarem jego związku z Bogiem w Jezusie Chrystusie. Już w sposobach i metodach, jakimi się posługiwał, charakter "kościelny", a nie polityczny i nie światowy, musiał ujawnić się w formie najczystszej: była to jego stała troska i ostateczne kryterium postępowania. Jego podróże apostolskie, jak i odwiedziny parafii rzymskich były, nierozdzielnie, dziełem ewangelizacji oraz aktem miłości i służby Kościołowi, żyjącym w różnych częściach świata. Nosił we własnym sercu i przeżywał w modlitwie, zanim jeszcze wyraził to w nauczaniu i w rządzeniu, troskę o wewnętrzną jedność Kościoła i o głęboki korzeń tej jedności, znajdujący się w jego jedności z Chrystusem, w nawróceniu i w ostatecznym świętości jego członków.

Kardynał Dziwisz przytacza w swej książce zdanie Jana Pawła II: "Ekumenizm jest wolą Chrystusa, ut unum sint, aby wszyscy byli jedno. I wolą Soboru Watykańskiego II. Jest to mój program, niezależnie od trudności, od nieporozumień a nieraz i od obelg". Mogę powiedzieć, że ja również słyszałem, i to nieraz, niemal identyczne słowa z jego ust. W oddaniu się sprawie ekumenicznej, jak i w prośbie o przebaczenie za grzechy dzieci Kościoła, wyraża się owa wola, łagodna, lecz bardzo mocna, stosowania się do Chrystusa, kroczenia tylko za Nim i przemierzenia tej "drogi", którą jest sam Chrystus, a która dla Karola Wojtyły stała się wyborem życiowym i pokarmem jego ducha.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg