Co papież Franciszek ma na myśli?

Patrzcie na kontekst! - prosił dziennikarzy, którzy towarzyszyli mu w podróży do Ameryki Łacińskiej. Publikujemy tłumaczenie całego zapisu jego rozmowy z dziennikarzami.

Javier Martínez Brocal z Romereports: Wasza Świątobliwość, dziękuję bardzo za ten dialog, który nam pomaga zarówno osobiście, jak i w naszej pracy. Stawiam pytanie również w imieniu wszystkich dziennikarzy hiszpańskojęzycznych. Widzieliśmy, jak dobrze potoczyła się mediacja między Kubą a Stanami Zjednoczonymi. Czy myślisz Ojcze Święty, że coś podobnego jest możliwe w innych trudnych sytuacjach na kontynencie latynoamerykańskim? Myślę o Wenezueli, a także i Kolumbii? Ponadto zastanawiam się: myślę o moim ojcu, który jest kilka lat młodszy od Waszej Świątobliwości, ale ma połowę tej energii. Widzieliśmy Cię podczas tej podróży, widzieliśmy podczas tych dwóch i pół lat. Jaki jest twój sekret, Ojcze Święty?

- Pewnie on chciałby zapytać, jakiego narkotyku używam. [śmiech] To pewnie takie miało być to pytanie!

Proces między Kubą a USA nie był mediacją. To nie miało charakteru mediacji. Istniało takie pragnienie, które się pojawiło. Także z drugiej strony pojawiło się również pragnienie... A potem - mówię prawdę, to było w styczniu ubiegłego roku - a potem były trzy miesiące, kiedy po prostu się modliłem o to, nie byłem zdecydowany... Ale co można zrobić z tymi dwoma krajami, po ponad pięćdziesięciu latach, takiego stanu? I wówczas Pan sprawił, że pomyślałem o pewnym kardynale. Udał się tam, rozmawiał, a potem już nic nie wiedziałem, minęły miesiące i pewnego dnia sekretarz stanu - który jest tu obecny - powiedział: - „Jutro będziemy mieli drugie spotkanie obydwu stron” - „Jak to?” - „A tak, rozmawiają ze sobą, dwa przedstawicielstwa i dokonują postępów”… Działo się to samo z siebie, nie było mediacji, była dobra wola obu krajów. Zasługa należy do nich, to one zawarły porozumienie. My nie zrobiliśmy prawie nic, tylko małe rzeczy, a w połowie grudnia ogłoszono porozumienie. Tak to było naprawdę, nic więcej.

Martwię się w tej chwili, że nie umacnia się proces pokojowy w Kolumbii. Muszę to powiedzieć i życzyłbym sobie, aby ten proces posuwał się naprzód i w tym sensie jesteśmy zawsze gotowi do pomocy, na wiele sposobów, aby pomóc. Byłoby to bardzo złe, gdyby nie można było pójść naprzód. W Wenezueli episkopat pracuje, aby można było wypracować trochę pokoju, ale nie ma mediacji. W przypadku Stanów Zjednoczonych [i Kuby] działał Pan i dwie okoliczności przypadkowe, a następnie wszystko toczyło się własnym rytmem. Co do Kolumbii, mam nadzieję i modlę się, i modlimy się, aby ten proces się nie zatrzymał, ten proces, który trwa już od ponad pięćdziesięciu lat, a ile tam osób zginęło! Słyszałem, że miliony. Co do Wenezueli, nie mam tobie nic więcej do powiedzenia.

...Ach, co do „narkotyku”. Pomaga mi mate, ale koki nie posmakowałem. To jasne!

Ludwig Ring-Eifel - KNA: Ojcze Święty, podczas tej podróży słyszeliśmy wiele mocnych przesłań na rzecz ubogich a także wiele mocnych przesłań do bogatych i możnych, ale bardzo mało było przesłań dla klasy średniej, czyli osób pracujących, ludzi, którzy płacą podatki, a więc ludzi normalnych. Mam następujące pytanie: dlaczego w nauczaniu Ojca Świętego jest tak mało przesłania dla klasy średniej? A gdyby było takie orędzie, to jaka byłaby jego treść?

- Dziękuję bardzo, to bardzo miła korekta, dziękuję! Ma pan rację, to błąd z mojej strony. Muszę o tym pomyśleć. Zrobię kilka uwag, ale nie po to, żeby się usprawiedliwiać. Ma pan rację, muszę trochę pomyśleć. Świat jest spolaryzowany. Klasa średnia staje się mniejsza. Istnieje wielka polaryzacja między bogatymi a ubogimi, to prawda, a może i to doprowadziło, że pominąłem klasę średnią. Mówiąc o świecie, widzimy, że niektóre kraje rozwijają się bardzo dobrze, ale ogólnie widoczna jest w świecie wielka polaryzacja, a liczba ubogich jest duża. A dlaczego mówię o biednych? Dlatego, że są oni w sercu Ewangelii, a zawsze mówię o ubóstwie na podstawie Ewangelii, choć ma ono charakter socjologiczny. Natomiast co do klasy średniej, są pewne słowa, które wypowiedziałem, choć nieco „en passant”. Ale zwykli ludzie, normalni ludzie, robotnicy stanowią wielką wartość. Ale myślę, że mówi mi pan o tym, co powinienem zrobić, muszę pogłębić nauczanie w tej kwestii. Dziękuję panu. Dziękuję panu za pomoc. Dziękuję.

Vania De Luca - Rainews 24: W minionych dniach Wasza Świątobliwość nalegał na konieczność dróg integracji, integracji społecznej, wobec mentalności odrzucenia. Ojciec Święty wspierał także projekty, które zmierzają w tym kierunku, aby dobrze żyć. Mimo, że już powiedziałeś, że jeszcze musisz pomyśleć o podróży do USA, czy te kwestie Wasza Świątobliwość poruszy w ONZ, w Białym Domu? Czy, Ojcze Święty, myślałeś o tej podróży, kiedy mówiłeś o tych sprawach?

- Nie, myślałem tylko o tej konkretnej podróży [do Ameryki Łacińskiej] oraz o świecie w ogóle. Straszliwe jest w tej chwili zadłużenie krajów świata. Wszystkie kraje mają długi i są jeden lub dwa kraje, które kupiły długi wielkich krajów. Jest to problem globalny. Ale o tym nie myślałem szczególnie w kontekście podróży do Stanów Zjednoczonych.

Courtney Walsh – For News: Wasza Świątobliwość, rozmawialiśmy trochę o Kubie, dokąd masz się udać przed przybyciem do Stanów Zjednoczonych i o roli, jaką odegrał Watykan w ich zbliżeniu. Czy obecnie Kuba będzie odgrywała większą rolę we wspólnocie międzynarodowej? Czy według Waszej Świątobliwości Hawana będzie musiała poprawić swą opinię, gdy chodzi o poszanowanie praw człowieka, łącznie z wolnością religijną? I czy uważasz, Ojcze Święty, że Kuba ryzykuje coś w związku z tymi nowymi stosunkami z najpotężniejszym państwem świata?

– Prawa człowieka są dla wszystkich i nie przestrzega się ich tylko w jednym czy w dwóch krajach. Powiem tak, że w wielu krajach świata nie przestrzega się praw człowieka, w bardzo wielu krajach świata! A co traci Kuba i co tracą Stany Zjednoczone? Oba kraje coś zyskają i coś stracą, ponieważ tak to już jest w czasie rokowań. Ale tym, co zyskają jest pokój. To pewne. Spotkanie, przyjaźń, współpraca: to jest zysk. A co stracą – nie odważę się o tym myśleć, będą to konkretne rzeczy, ale zawsze w toku rozmów coś się zyskuje i coś się traci. Wracając do praw człowieka i wolności religijnej, proszę pomyśleć – na świecie są kraje, również niektóre kraje europejskie, gdzie z różnych powodów nie pozostawia się miejsca na znaki religijne. A na innych kontynentach jest to samo. Tak, to samo. Wolności religijnej nie przestrzega się na całym świecie, jest bardzo wiele krajów, w których nie jest ona przestrzegana.

Benedict Lutaud: Wasza Świątobliwość jawi się jako nowy światowy przywódca polityki alternatywnej; chciałbym wiedzieć, dlaczego Wasza Świątobliwość stawia na ruchy ludowe, a mniej na świat przedsiębiorczości i czy myśli o tym, że Kościół pójdzie za Jego ręką wyciągniętą do ruchów ludowych, które są bardzo świeckie?

– Dziękuję! Świat ruchów ludowych jest rzeczywistością; jest rzeczywistością bardzo wielką, na całym świecie. A co ja zrobiłem? Dałem im społeczną naukę Kościoła, to samo, co robię ze światem przedsiębiorczości. To jest społeczna nauka Kościoła. Jeśli czyta Pan to, co powiedziałem do ruchów ludowych – było to dość długie przemówienie – to jest streszczenie katolickiej nauki społecznej, ale zastosowane do ich sytuacji. To jest nauka społeczna Kościoła. To wszystko, co powiedziałem, jest społeczną nauką Kościoła. I gdy mam mówić do świata biznesu, mówię mu to samo, czyli to, co mówi o świecie biznesu społeczna nauka Kościoła. Na przykład w „Laudato si’” jest część na temat dobra wspólnego, a także na temat społecznego zadłużenia własności prywatnej, która zmierza w tym kierunku, ale ma tam być stosowana społeczna nauka Kościoła.

Czy Wasza Świątobliwość sądzi, że Kościół pójdzie za nim z tą wyciągniętą ręką?

– To ja idę za Kościołem tutaj, ponieważ po prostu głoszę społeczną naukę Kościoła temu ruchowi. Nie jest to ręka wyciągnięta do wroga, nie jest to fakt polityczny, nie. Jest to fakt katechetyczny. Chcę, aby było to jasne. Dziękuję.

Cristina Cabrejas: Ojcze Święty, czy nie obawiasz się trochę, że Ty i twoje przemówienia są instrumentalizowane przez rządy, grupy władzy, przez ruchy? Dziękuję.

– Jeszcze raz powtarzam to, co powiedziałem na początku. Każde słowo, każde zdanie przemówienia może być zinstrumentalizowane. To jest to, o co zapytał mnie dziennikarz ekwadorski. Właśnie to samo zdanie, niektórzy mówili, że było ono prorządowe, inni, że przeciw rządowi. Dlatego pozwoliłem sobie powiedzieć o pełnej hermeneutyce. I zawsze są instrumentalizowane. Czasami docierają do nas wiadomości, które wybierają jedno zdanie, a następnie wyrywają je z kontekstu. Tak, nie boję się, mówię po prostu: patrzcie na kontekst! Jeśli się mylę, z pewnym zawstydzeniem proszę o wybaczenie i idę naprzód.

Pozwolę sobie na mocne uderzenie: co sądzisz, Ojcze Święty, o tych wszystkich „autoportretach” – „selfie”, robionych w czasie Mszy przez młodych, dzieci, kolegów?

– Co myślę? To jest inna kultura. Czuję się jak pradziadek. Dzisiaj, żegnając mnie, pewien policjant, dorosły, mógł mieć jakieś czterdzieści lat, powiedział mi: robię sobie selfie. Odpowiedziałem mu: ale przecież ty jesteś dorosły! Tak, to jest już inna kultura, ale szanuję ją.

Andrea Tornielli: Ojcze Święty, krótko, syntetycznie – jakie przesłanie zechciałeś dać Kościołowi w Ameryce Łacińskiej w tych dniach? I jaką rolę może odegrać Kościół latynoamerykański, także jako znak w świecie?

– Kościół latynoamerykański ma wielkie bogactwo: jest to Kościół młody i to jest ważne. Jest to Kościół młody z pewną świeżością, również z pewną nieformalnością, nie tak bardzo formalny. Poza tym ma bogatą i poszukującą teologię. Chciałem dodać odwagi temu młodemu Kościołowi i sądzę, że Kościół ten może nam wiele dać. Mówię o czymś, co mnie bardzo uderzyło. We wszystkich trzech krajach, podkreślam – we wszystkich trzech – były długie ulice z ojcami i matkami z dziećmi: widać było dzieci. Nigdy nie widziałem tak wielu dzieci, tylu dzieci. Jest to lud – a także Kościół jest taki – który jest lekcją dla nas, dla Europy, gdzie spadek liczby narodzin budzi pewien niepokój i gdzie niewiele jest polityki pomocy dużym rodzinom. Myślę o Francji, która ma piękną politykę pomagania rodzinom wielodzietnym i która doprowadziła, jak myślę, do ponad dwuprocentowego [przyrostu naturalnego], podczas gdy w innych wskaźnik ten jest bliski zeru, nawet jeśli nie wszędzie tak jest. Sądzę, że w Albanii liczba ludności poniżej 40. roku życia wynosi 45 proc., ale w Paragwaju przekracza 70 proc. Bogactwem tego narodu i tego Kościoła jest to, że chodzi o Kościół żywy. Jest to bogactwo – Kościół życia. Jest to ważne. Sądzę, że powinniśmy uczyć się od niego i poprawiać, w przeciwnym bowiem wypadku, jeśli nie będzie dzieci... To jest to, co mnie bardzo uderza, gdy mówię o „odrzuceniu”: odrzuca się dzieci, odrzuca się starców, a ze względu na brak pracy odrzuceni są młodzi. Dlatego nowe ludy, młode narody dają nam więcej siły. Myślę, że to właśnie jest przesłanie, które znajduję dla Kościoła, który nazwałbym Kościołem młodym – z licznymi problemami, ponieważ ma on problemy: nie bójcie się tej młodzieży i tej świeżości Kościoła. Może to być Kościół trochę niezdyscyplinowany, ale z czasem stanie się bardziej zdyscyplinowany i da nam wiele dobrego.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg