Przed wizytą Franciszka w Turcji

Ojciec Święty odwiedzi kraj, w którym znajdują się najgłębsze korzenie chrześcijaństwa. Tylko Nowy Testament wymienia 160 razy miejsca położone na terenie dzisiejszej Turcji.

Także w samej Turcji od niedawna zmienia się stosunek do rzezi Ormian. W kwietniu br. Recep Tayyip Erdoğan jako pierwszy premier tego kraju przesłał „kondolencje” potomkom Ormian za ich „cierpienia w trudnym okresie” I wojny światowej. "Jest to wspólny ból nas wszystkich” – zapewnił szef rządu w orędziu rozpowszechnionym w 9 językach, m.in. po ormiańsku. Wypędzenie Ormian nazwał "nieludzkim" i zachęcił do utworzenia wspólnej komisji historyków tureckich i ormiańskich, która zajęłaby się wydarzeniami sprzed 100 lat.

"Ostatnio sytuacja pod rządami Erdoğana poprawiła się, zwrócono część majątku kościelnego, ale na pewno nie na tyle, aby życie naszego Kościoła stanęło na mocnych nogach" - powiedział wspomniany "współpatriarcha" Aram i wyraża nadzieję na dalszy postęp we wzajemnych stosunkach.

Obecnie Ormiański Kościół Apostolski prowadzi 13 szkół i jeden szpital w Stambule oraz wydaje trzy czasopisma. Do dyspozycji 70 tys. wiernych są 42 świątynie. Jest to niewiele w porównaniu z sytuacją sprzed 100 lat, gdy Ormianie mieli 2170 kościołów i 2 tys. szkół. Niektórzy jego przedstawiciele mówią o dziesiątkach tysięcy tzw. Kryptoormian, którzy nie okazują swojego chrześcijaństwa. Ponadto w Turcji żyje mała wspólnota Ormiańskiego Kościoła Katolickiego, licząca ok. 3 tys. wiernych.

Inną znaczącą grupę chrześcijan stanowią wierni Powszechnego Syryjskiego Kościoła Prawosławnego, zamieszkujący Stambuł i tereny południowo-wschodniej Turcji. Kościół ten należy do tzw. niechalcedońskich wspólnot wschodniochrześcijańskich, które niegdyś odrzuciły uchwały Soboru Chalcedońskiego z 451 r., potępiające monofizytyzm, czyli naukę o jednej tylko naturze - boskiej - w Chrystusie. Podobnie jak inne Kościoły wschodniochrześcijańskie, również ten sięga czasów apostolskich, a za jednego ze swych założycieli uważa św. Piotra. Obecnie w Turcji żyje 13 tys. chrześcijan syryjskich (w tym 10 tys. w Stambule i 3 tys. w regionie Tur Abdin na południu kraju), podczas gdy jeszcze przed 1975 r. było ich tam 150 tys.

Od kilkudziesięciu lat doświadczają oni systematycznych prześladowań tak ze strony Turków, jak i Kurdów. Metropolita Philoxenos Yusuf Çetin ze Stambułu podkreśla, że jego Kościół utrzymuje bardzo dobre i serdeczne stosunki ekumeniczne z katolikami. Katolicy i prawosławni Syryjczycy udostępniają sobie nawzajem świątynie na nabożeństwa. Syryjska wspólnota prawosławna w Stambule jest "młoda". Większość rodzin pochodzi ze Wschodniej Anatolii, gdzie w 1960 r. rozpoczął się wielki exodus chrześcijan, zahamowany dopiero w ostatnim okresie.

Obecnie chrześcijanie syryjscy, którzy do dzisiaj odprawiają swoje liturgie po aramejsku - w języku Pana Jezusa, cierpią szczególne prześladowania ze strony islamskich ekstremistów w Syrii i Iraku. Podobnie jak Ormianie liczą na spotkanie z papieżem. "Chcę spotkać się osobiście z papieżem i prosić go o błogosławieństwo" - powiedział metropolita.

Wyznawcy Chrystusa mają też problemy z nauką religii w tureckich szkołach. Obowiązuje tam zasada, że również uczniowie niemuzułmańscy muszą obowiązkowo uczyć się islamu. Można się wprawdzie zwalniać indywidualnie z tych lekcji, ale traci się wówczas punkty za przedmiot, co wpływa później na ogólną ocenę maturalną. Żadna ze szkół państwowych nie może też nauczać po aramejsku, państwo zezwala jedynie na popołudniowe dodatkowe zajęcia prowadzone w klasztorach mniejszości chrześcijańskich.

Chrześcijanie w Turcji skarżą się na jeszcze jedno istotne utrudnienie, jakim jest wpisywanie przynależności religijnej w tamtejszych dowodach osobistych, co pozostaje w sprzeczności z konwencjami międzynarodowymi. Według mniejszości taki wpis jest m.in. przeszkodą w karierze zawodowej na stanowiskach państwowych.

Chrześcijańska wyspa w muzułmańskim morzu

Najważniejszym punktem papieskiej wizyty będzie jego udział w prawosławnych uroczystościach św. Andrzeja w Patriarchacie Ekumenicznym, otoczonym murem i pilnie strzeżonym przez policję, w stambulskiej dzielnicy Fanar. Na jego czele stoi 269. następca św. Andrzeja Apostoła, 74-letni obecnie Bartłomiej I - honorowy zwierzchnik prawosławia i "pierwszy wśród równych" wśród biskupów prawosławnych na świecie; ocenia się, że liczba prawosławnych sięga obecnie ok. 300 mln wiernych.

Sam Patriarchat nie jest państwem jak Watykan. Mimo swojego międzynarodowego znaczenia władze tureckie do niedawna traktowały go jako obce ciało. Patriarcha był dla nich jedynie zwierzchnikiem małej, kilkutysięcznej wspólnoty prawosławnych Greków. Jeszcze kilka lat temu każde wspomnienie Bartłomieja I o swojej roli jako honorowego zwierzchnika światowego prawosławia wywoływało protesty władz w Ankarze i jeszcze większe oburzenie tureckich nacjonalistów i fundamentalistów islamskich. Również ta kwestia zmienia się pod rządami Erdoğana. Od niedawna Bartłomiej w państwowych dokumentach tureckich jest określany jako "patriarcha ekumeniczny", co spowodowało, że na oficjalnych uroczystościach i imprezach, zgodnie z protokołem, może zasiadać na honorowym miejscu, co jeszcze kilka lat temu było nie do pomyślenia.

Sytuacja Patriarchatu mocno powiązana jest z całością stosunków turecko-greckich, szczególnie w aspekcie praw mniejszości. Bartłomiej I zawsze powtarza, że tureccy obywatele narodowości greckiej nie żądają żadnych przywilejów, ale chcą tylko należnych im praw.

Mówiąc o obecnej sytuacji Kościoła w Turcji patriarcha podkreśla, że wprawdzie polityka rządu prezydenta Erdoğana przyniosła znaczne postępy chrześcijanom w tym kraju, to jednak nadal jest jeszcze daleko do równouprawnienia religijnego. Kościół prawosławny odzyskał w ostatnich latach niektóre obiekty, a władze przyznały obywatelstwo tureckie kilku zagranicznym metropolitom. Jest to o tyle istotne, że w myśl przepisów tureckich urząd patriarchy może sprawować tylko obywatel tego kraju. W tej sytuacji tylko przyznanie obywatelstwa może zapewnić wybór odpowiedniego następcy patriarchy.

Bartłomiej od lat wyraża też ostrożny optymizm, gdy chodzi o szanse ponownego otwarcia prawosławnego seminarium duchownego na wyspie Chalki koło Stambułu, zamkniętego przez władze w 1971. Jednocześnie w ostrych słowach skrytykował fakt, że jako warunek wstępny władze stawiają teraz sytuację muzułmanów w Grecji. Niedawno prezydent ponownie oświadczył, że jako „ekwiwalent” za otwarcie uczelni na Chalki, domaga się budowy nowego meczetu bądź remontu starego w Atenach. Patriarcha podkreśla, że nie ma nic przeciwko świątyni islamskiej w stolicy Grecji, ale też nie może mieć wpływu w tej sprawie. „Jako obywatele tureccy pragniemy mieć w kraju te same prawa, co wszyscy inni i nie chcemy być traktowani jako zakładnicy trudnych stosunków turecko-greckich” – stwierdził i dodał: „Nie chcemy być obywatelami drugiej kategorii”.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg