"Nie jestem już papieżem, lecz pielgrzymem"

Papież powiedział do wiernych, którzy zebrali się w Castel Gandolfo: "Dziękuję wam serca! Nie jestem już papieżem, lecz pielgrzymem z wami". Przed południem, na spotkaniu z kardynałami powiedział: "Chciałbym wam zostawić prostą myśl, która bardzo leży mi na sercu..."

Punktualnie o godz. 20.00 zakończył się pontyfikat Benedykta XVI. Jednocześnie rozpoczął się okres sede vacante (nieobsadzonej rzymskiej stolicy biskupiej), który będzie trwał do wyboru nowego papieża. Symbolicznym wyrazem zakończenia pontyfikatu było opuszczenie przez Gwardię Szwajcarską posterunku przy bramie Pałacu Apostolskiego w Castel Gandolfo, która została zamknięta. Troskę o bezpieczeństwo papieża-emeryta przejęła żandarmeria watykańska.

Przez najbliższe dwa miesiące Benedykt XVI będzie przebywał w letniej rezydencji papieży w Castel Gandolfo. Później zamieszka w dawnym żeńskim klasztorze kontemplacyjnym w Watykanie.

Zakończeniu pontyfikatu Benedykta XVI towarzyszyło bicie dzwonów kościelnych i modlitwy katolików całego świata w intencji pierwszego od sześciu stuleci Biskupa Rzymu, który zrezygnował z pełnienia swej posługi.

Ostatnimi publicznie wypowiedzianymi słowami Benedykta XVI jako papieża było pozdrowienie wiernych zebranych przed letnią rezydencją papieską w Castel Gandolfo pod Rzymem. - Drodzy przyjaciele! Cieszę się, że mogę być z wami, otoczony pięknem stworzenia i waszą miłością, która jest dla mnie wielkim pokrzepieniem. Dziękuję wam za waszą przyjaźń i miłość. Wiecie, że mój dzisiejszy dzień jest inny niż wszystkie poprzednie. Nie jestem już, to znaczy nie będę już od godziny 20.00 Papieżem, najwyższym zwierzchnikiem Kościoła katolickiego. Odtąd będę już tylko pielgrzymem, który rozpoczyna ostatni etap swej ziemskiej wędrówki. Chciałbym jednak z całego serca, z całej duszy, moją miłością i modlitwą, moją refleksją i wszelkimi siłami wewnętrznymi służyć dobru wspólnemu, dobru Kościoła i ludzkości. Życzliwość, którą mi okazujecie, jest dla mnie wielkim wsparciem. Idźmy naprzód mając na względzie dobro Kościoła i dobro świata. Dziękuję. A teraz udzielę z całego serca mojego błogosławieństwa - powiedział Benedykt XVI.

Był on papieżem - 264. następcą św. Piotra - od 19 kwietnia 2005 r.

Wcześniejsze wydarzenia dnia:

  • Kilka minut przed godz. 17.00 Benedykt XVI pożegnał się w Pałacu Apostolskim ze swymi wikariuszami dla diecezji rzymskiej - kard. Agostino Vallinim i dla Państwa Watykańskiego - kard. Angelo Comastrim, po czym podpierając się laską wyszedł na Dziedziniec św. Damazego. Zebrali się tam pracownicy Sekretariatu Stanu i członkowie Gwardii Szwajcarskiej w swoich galowych strojach.Papieża pożegnali: sekretarz stanu kard. Tarcisio Bertone i jego dwaj zastępcy: ds. ogólnych - abp Angelo Becciu i ds. relacji z państwami - abp Dominique Mamberti. Do Ojca Świętego podeszli także inni jego współpracownicy z Sekretariatu Stanu, w tym Polak, prał. Lech Piechota. Na Dziedzińcu rozległy się oklaski i okrzyki: „Niech żyje papież!”, na co Benedykt XVI odpowiedział: „Dziękuję!” i wszystkich pobłogosławił. Następnie samochodem odjechał na watykańskie lądowisko helikopterów. Tam pożegnali go: dziekan Kolegium Kardynalskiego kard. Angelo Sodano i emerytowany przewodniczący Gubernatoratu Państwa Watykańskiego kard. Giovanni Lajolo. W tym czasie biły dzwony bazyliki św. Piotra. O 17.07 biały helikopter z papieżem na pokładzie odleciał w kierunku Castel Gandolfo, przelatując po drodze nad centrum Rzymu, m.in. nad Koloseum.
     
  • Wcześniej - przed południem Papież spotkał się z kardynałami. Podziękował im za bliskość i radę, jakimi mu służyli przez osiem lat jego pontyfikatu. Przypomniał, że przeżywali razem z nim chwile radosne, pełne światła, ale także mroczne. Zachęcił ich do modlitwy o Bożą pomoc, by Kolegium Kardynalskie wzrastało w głębokiej jedności, jako wyraz Kościoła Powszechnego. Powiedział

    „Chciałbym wam zostawić prostą myśl, która bardzo leży mi na sercu. Jest to myśl o Kościele, o jego tajemnicy, która stanowi dla nas wszystkich, możemy tak powiedzieć, rację i pasję życia. Pomogę sobie wyrażeniem Romano Guardiniego, napisaną właśnie w roku, w którym ojcowie Soboru Watykańskiego II przyjęli konstytucję Lumen Gentium. W swojej ostatniej książce – z osobistą dedykacją także dla mnie, zatem jej słowa są mi szczególnie drogie – Guardini stwierdza: Kościół «nie jest instytucją wymyśloną i skonstruowaną przy stoliku, ale rzeczywistością żywą. Żyje w ciągu czasu, rozwijając się, jak każda istota żywa, przekształcając się. Jednak jego natura pozostaje wciąż ta sama i jego sercem jest Chrystus». Doświadczyliśmy tego, jak sądzę, na placu św. Piotra: zobaczyć, że Kościół jest żywym ciałem, ożywianym przez Ducha Świętego i żyje rzeczywiście z mocy Bożej. Jest na świecie, ale nie ze świata: należy do Boga, Chrystusa, Ducha. Widzieliśmy to wczoraj. Dlatego prawdziwe jest też inne słynne wyrażenie Guardiniego: «Kościół rozbudza się w duszach». Kościół żyje, rośnie i rozwija się w duszach, które jak Maryja Panna przyjmują Słowo Boże i je poczynają z Ducha Świętego, oddają Bogu własne ciało i właśnie w swym ubóstwie i pokorze stają się zdolne rodzić Chrystusa dzisiaj w świecie. Przez Kościół tajemnica Wcielenia pozostaje obecna na zawsze, Chrystus nadal idzie przez czasy i wszystkie miejsca”.
     
  • Komentarz naszej korespondentki z Rzymu: "Nie schodzę z krzyża" 
«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg