Papież polonofil

Polską interesował się od dawna i wiele go z nami łączy

Benedykt XVI z miejsca zdobył sympatię Polaków, jako najbliższy i najbardziej lojalny współpracownik Jana Pawła II. Zachwycił nas, kiedy podtrzymał tradycję swego poprzednika i na każdej audiencji przemawiał po polsku, sympatycznie kalecząc naszą mowę. Gdy zaś skrócił proces beatyfikacyjny Jana Pawła II, całkowicie sobie zdobył polskie serca. Symbolem akceptacji Benedykta XVI przez Polaków było przemówienie z okna przy Franciszkańskiej 3 w Krakowie, wydawało się zarezerwowanego dla jego poprzednika.

Dużo wie o Polsce. Pamięta nawet takie szczegóły: jakie ziółka pijał Prymas Tysiąclecia, kard. Stefan Wyszyński. W Polsce ma swoją „katedrę” i w Polsce wyprorokowano mu, że zostanie papieżem. Polakom pozostawił ważne przesłanie, które uczynił mottem swojej pielgrzymki do Ojczyzny Jana Pawła II i powtórzył podczas ostatniej audiencji generalnej 27 lutego 2013 r. Brzmi ono :”Trwajcie mocni w wierze”.

Po raz pierwszy był w Polsce w 1979 r., ale sprawami sąsiadów zainteresował się o wiele wcześniej. W drugiej połowie lat sześćdziesiątych, ks. prof. Joseph Ratzinger jako jeden z niewielu duchownych niemieckich, podpisał list tamtejszych katolików świeckich, będących reakcją na niemrawą odpowiedź Episkopatu Niemiec na szlachetny list biskupów polskich ze słynną formułą: „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Inicjatywa ta, znana jako „Bernsberger Kreis”, spotkała się z ostracyzmem w szerokich kręgach katolickich w Niemczech. Świeccy sygnatariusze listu nie mogli dostać pracy w Kościele i otrzymywali anonimy z pogróżkami. Działo się tak dlatego, że „Bernsberger Kreis” postulował wyraźnie uznanie granicy na Odrze i Nysie. Profesor Ratzinger złożył swój podpis pod petycją bez wahania, mimo że mógł za to drogo zapłacić.

Kilkanaście lat później, już jako kardynał i arcybiskup Monachium i Fryzyngii, ze świecą w ręku, 21 grudnia 1981 r. stał wśród tłumu manifestantów w stolicy Bawarii, solidaryzując się z Polakami cierpiącymi z powodu stanu wojennego.

Dobrze po polsku powiedziane

Słynny dowcip o Jasiu, który poproszony przez nauczycielkę o powiedzenie czegoś po niemiecku, odpowiedział: „Postrafiam pielkszymuf z Polsky”, zawierał ciekawe spostrzeżenie. Benedykta XVI zaakceptowaliśmy niemal natychmiast i z miejsca obdarzyliśmy go dużą sympatią. Była to sympatia w pełni odwzajemniona. Niemal rok po wyborze kard. Josepha Ratzingera na papieża polska sekcja Radia Watykańskiego wydała płytę, zawierającą wszystkie przemówienia Benedykta XVI, wygłoszone w języku polskim. Włoski tytuł kompaktu Bene detto in polacco to gra słów, którą można przetłumaczyć zarówno „Benedykt po polsku”, oraz jako „Dobrze po polsku powiedziane”.

Gdy Benedykt XVI po raz pierwszy pozdrowił Polaków w ich ojczystym języku, nikt się nie spodziewał, że od tego momentu będzie to robił niemal za każdym razem. Potraktowano to raczej jako sympatyczny gest w stronę rodaków świętej pamięci Jana Pawła II. Agencje złośliwie donosiły nawet, że przygotowane wcześniej słowo „pielgrzymów” zamienił na łatwiejsze w wymowie „wiernych”.

Tymczasem Papież pamiętał o Polakach podczas każdej audiencji generalnej i niedzielnej modlitwy na Anioł Pański. Z satysfakcją odnotowywano jego postępy w opanowywaniu niełatwego dla Niemca języka polskiego.
Sam Benedykt XVI przyznawał, że choć „polska nie być łatwa język”, to jednak starał się go opanować, najpierw przy pomocy swego sekretarza ks. prałata Mieczysława Mokrzyckiego. Dlaczego Benedykt XVI wkładał aż tyle wysiłku w naukę języka polskiego? Wszak polski nie jest jednym z najczęściej używanych języków świata i Papież nie musiał się go uczyć. Nie musiał, ale najwyraźniej bardzo tego chciał.

W pierwszym roku pontyfikatu nowy papież przemawiał do Polaków niemal sto razy. Pierwsze słowa skierował 8 dni po wyborze na Stolicę Piotrową (27 kwietnia 2005 r.). W sumie po polsku Ojciec Święty mówił 38 minut. Ponadto udzielił 14-minutowego wywiadu Telewizji Polskiej.

W ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy pontyfikatu Benedykt XVI pozdrawiał Polaków w czasie wszystkich audiencji ogólnych i na zakończenie modlitwy Anioł Pański. Ponadto mówił w naszym języku do młodzieży w Kolonii, w czasie wizyty ad limina apostolorum polskich biskupów oraz z okazji kanonizacji ks. Zygmunta Gorazdowskiego i abp. Józefa Bilczewskiego. Szczególne pozdrowienie po polsku papież skierował też
z okazji przyjęcia paliusza przez kard. Stanisława Dziwisza.

Nie zapomniał także o nas podczas swojej audiencji, w dniu 27 lutego br. Przypomniał wówczas swój testament, jaki zostawił rodakom Jana Pawła II.

„Witam serdecznie wszystkich Polaków. Ostatnia audiencja generalna jest okazją, by podziękować Bogu za nasze wspólne spotkania. Dziękuję za waszą obecność tu w Rzymie w minionych latach, za wspólną modlitwę, za wszelkie dowody bliskości, sympatii i pamięci. Dziękuję Bogu za pielgrzymkę do Polski na początku mojego pontyfikatu i serdeczne przyjęcie jakiego doznałem. Mając wielkiego orędownika przed Bogiem, błogosławionego Jana Pawła II, "trwajcie mocni w wierze!" (por. 1 Kor 16, 13). Proszę was nadal o modlitwę w mojej intencji i w intencjach Kościoła. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”.

Benedykt XVI dziękuje Bogu za „Solidarność“

Kiedy po raz pierwszy pojawił się w loggii bazyliki św. Piotra po konklawe 19 kwietnia 2005 r., już w pierwszym zdaniu wygłoszonym do świata odwołał się do poprzednika pochodzącego z Polski: „Po wielkim Papieżu Janie Pawle II kardynałowie wybrali mnie...” Dzień po konklawe podczas pierwszej Mszy św. odprawionej w obecności kardynałów Papież zapewniał: „Czuję, jakby jego mocna ręka trzymała moją. Zdaje mi się, że widzę jego uśmiechnięte oczy i słyszę jego słowa skierowane do mnie w tej szczególnej chwili: »Nie lękaj się!«” Benedykt XVI nieustannie odwoływał się do Jana Pawła II.

Zawsze we współczesnych dziejach Kościoła papieże z największym szacunkiem odnosili się do poprzedników. Jan Paweł II pielgrzymował nawet do miejsc związanych z życiem Jana XXIII, Pawła VI i Jana Pawła I.
W przypadku dwóch ostatnich papieży zwracano uwagę na aspekt narodowościowy. Obaj – historycznie rzecz biorąc – stali po dwóch stronach barykady. Ratzinger, choć wbrew swojej woli, został obowiązkowo wcielony do Hitlerjugend i służył w obronie przeciwlotniczej, a Wojtyła, od początku unikający rozwiązań siłowych, walczył z hitlerowskim okupantem poprzez kulturę. Fakt, że jeden z nich był Polakiem, a drugi jest Niemcem, uznano za zrządzenie Opatrzności.

Emerytowany ordynariusz opolski, abp Alfons Nossol, prywatnie przyjaciel Ratzingera, zwracał uwagę na jeszcze jedną rzecz: „Na taki żart, by po Polaku wybrać Niemca, mógł sobie pozwolić tylko Duch Święty, a zatem jest to znak, że również w procesie pojednania działa Boża Opatrzność.”

Gdy 19 maja 2005 r. Benedykt XVI obejrzał film pt. „Karol – człowiek, który został Papieżem”, przypomniał sobie okropieństwa II wojny światowej. Poruszony przedstawionym w filmie obrazem, opowiadał: „Jakże nie odczytać w świetle opatrznościowego planu Bożego faktu, że na Stolicy Piotrowej po Papieżu Polaku zasiadł obywatel tej ziemi, Niemiec, na której reżim nazistowski mógł odnieść sukces z ogromną zjadliwością i zaatakować następnie sąsiednie kraje, w tym szczególnie Polskę? Obaj ci Papieże w młodości – chociaż na różnych frontach i w odmiennej sytuacji – musieli poznać barbarzyństwo II wojny światowej i obłąkanej przemocy jednych ludzi przeciwko drugim, narodów przeciwko narodom. List pojednania, jaki w ostatnich dniach Soboru Watykańskiego II tu w Rzymie biskupi polscy przekazali biskupom niemieckim, zawierał te słynne słowa, które jeszcze dzisiaj brzmią w naszych sercach: »Przebaczamy i prosimy o przebaczenie.«”
Ratzinger, wbrew stanowisku znacznej części duchowieństwa niemieckiego, miał odwagę skrytykować letnią odpowiedź Episkopatu Niemiec na wspomniany list polskich biskupów i odniósł się do inicjatywy Episkopatu Polski entuzjastycznie. Gdy w 1979 r. Jan Paweł II odwiedził były obóz koncentracyjny Auschwitz, nie miał wątpliwości, że powinien tego dnia być u boku polskiego Papieża.

Papież z uznaniem odnosił się do polskich inicjatyw niepodległościowych. Tak było choćby 31 lipca 2005 r., kiedy w rozważaniach przed modlitwą Anioł Pański Benedykt XVI wspominał powstanie warszawskie.
Miesiąc później z okazji 25. rocznicy powstania NSZZ „Solidarność” wystosował do Polaków specjalny list, w którym napisał: „Wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak wielkie znaczenie w dziejach Polski i całej Europy miało powstanie tego związku zawodowego. Nie tylko w pokojowy sposób dokonał on niewyobrażalnych przemian politycznych w Polsce, wprowadzając naród polski na drogę wolności i demokracji, ale także wskazał innym narodom bloku wschodniego możliwość dążenia do naprawy historycznej niesprawiedliwości, w wyniku której zostały pozostawione poza »żelazną kurtyną«.” Tego samego dnia podczas audiencji generalnej dodał: „Dziękuję Bożej Opatrzności za powiew nowego ducha, jaki ten ruch wniósł w dzieje współczesnej Europy.”
Przemawiając do Polaków 11 listopada 2012 r. Benedykt powiedział: „Święto Niepodległości, które dzisiaj obchodzicie w Polsce, przypomina o wierze waszych Ojców, o historii, o mocy ducha minionych pokoleń. Na tym fundamencie budujcie pomyślność waszej Ojczyzny.

Polacy, ewangelizujcie Europę!

Jest swego rodzaju paradoksem, że Papież Niemiec przekonywał o bogactwie polskiego dziedzictwa. Polakom nieraz obca jest duma z tego co polskie. Tymczasem Benedykt XVI, który jako kardynał za każdym razem wyjeżdżał od nas pod wielkim wrażeniem głębokiej religijności Polaków, patrzył na nasz kraj z odpowiedniego dystansu, który pozwalał mu zrozumieć, jak ważną rolę Polska może odegrać na arenie międzynarodowej i w Kościele powszechnym.

Kiedy pod koniec 2005 r. do Watykanu przybyli polscy biskupi z wizytą ad limina apostolorum, Ojciec Święty przekonywał: „Polska otrzymała od poprzednich pokoleń bogate dziedzictwo kulturowe oparte na wartościach chrześcijańskich. Z takim dziedzictwem weszła do Unii Europejskiej. Wobec nasilającego się procesu sekularyzacji i odwrotu od wartości chrześcijańskich nie może tego dziedzictwa utracić. Przeciwnie, negatywne postawy i zagrożenia dla kultury chrześcijańskiej, które są widoczne także w Polsce, są dla Kościoła wezwaniem do wysiłku na rzecz stałej ewangelizacji kultury. Chodzi o to, aby treścią i wartościami Ewangelii zostały przepojone kategorie myślenia, kryteria ocen i normy ludzkiego działania.”

Wizyta polskich biskupów „u progów apostolskich” stała się dowodem na to, że Benedykt XVI dobrze zna nie tylko sytuację Kościoła w Polsce, ale i całego społeczeństwa. Jego przemówienia świadczyły także o czymś niezwykle ważnym – że Papież liczy na Polaków.

W czasach, gdy od polityki – pełnej kłótni i jałowych dyskusji – odwraca się coraz więcej osób, Ojciec Święty przekonywał, że obecność chrześcijan w tej sferze jest niezastąpiona. Ich podstawowym zadaniem jest dawanie czytelnego świadectwa wartościom chrześcijańskim. Szczególnie istotna jest obrona wartości chrześcijańskich w debacie publicznej oraz na forum mediów. Papież zachęca przy tym biskupów do duszpasterskiej pomocy ze strony Kościoła wobec środowisk chrześcijańskich polityków. „W spełnianiu tego zadania chrześcijańscy politycy nie mogą być pozostawieni przez Kościół bez pomocy. Chodzi tu szczególnie
o pomoc w uświadamianiu ich własnej chrześcijańskiej tożsamości i powszechnych wartości moralnych zakorzenionych w ludzkiej naturze, tak aby starali się, kierując się prawym sumieniem, wprowadzać je do prawodawstwa cywilnego, mając na względzie takie współistnienie, które respektowałoby człowieka w każdym wymiarze” – mówił Ojciec Święty.

Bitwa na polu kultury

Benedykt XVI docenił postawę polskiej młodzieży, która zwłaszcza w dniach śmierci i żałoby po Janie Pawle II dała świadectwo wiary. Sugerował więc biskupom, by nie pozwolili, żeby ten duchowy potencjał się zmarnował. Wskazał na potrzebę tworzenia Kościoła otwartego na młodych, zaangażowania w duszpasterstwo młodzieży i obecność w kulturze. Była to ze strony Papieża także odpowiedź na przywiezione przez polskich biskupów dane o spadających praktykach religijnych wśród młodych.

Papież zachęcał również polskich biskupów do kontynuacji – dobrze znanej polskiej tradycji – misji Kościoła wobec świata kultury i związanej z tym obecności w mediach. Jego zdaniem współczesna „bitwa” o kształt sumienia odbywa się przede wszystkim na polu kultury, także w jej masowym wydaniu, kształtowanym przez media. „Negatywne postawy i zagrożenia dla kultury chrześcijańskiej, które są widoczne także w Polsce, są dla Kościoła wezwaniem do wysiłku na rzecz stałej ewangelizacji kultury. Chodzi o to, aby treścią i wartościami Ewangelii zostały przepojone kategorie myślenia, kryteria ocen i normy ludzkiego działania tak w wymiarze indywidualnym jak i społecznym” – przypominał Benedykt XVI.

Docenił także posłannictwo świeckich w Kościele. Uświadamiał, że miejsce świeckich jest niezastąpione, a ich rolą powinna być odnowa moralna społeczeństwa, szczególnie w tych środowiskach, do których kapłan nie ma dostępu. Z uznaniem mówił o nowych ruchach i wspólnotach apostolskich, wśród których z nazwy wymienił polski Ruch Światło-Życie. Mówił o nim w kontekście wychowania liturgicznego i prawidłowego kształtowania postaw liturgicznych. Zwrócił przy tym uwagę na konieczność dalszego rozwoju Akcji Katolickiej i Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Podkreślił też rolę ruchów i stowarzyszeń w budowaniu wspólnoty parafialnej oraz w tworzeniu pomostów o charakterze ekumenicznym.

Charakterystyczne jest, że Benedykt XVI, przemawiając do polskich biskupów, bardzo często nawiązywał do nauczania swego poprzednika. Wskazywał w ten sposób, że to właśnie w nauce Jana Pawła II nasz Kościół lokalny może znaleźć najcelniejszą odpowiedź na własne problemy. Jednak i sam Benedykt XVI wsparł twórczo Kościół w Polsce, który podjął jego wielką ideę nowej ewangelizacji, zapoczątkowanej jeszcze przez Jana Pawła II.
 

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg