(...) W Kościele jerozolimskim Jan zajmował znaczące miejsce w kierowaniu tym pierwszym zgromadzeniem chrześcijan. Paweł wymienia go bowiem wśród tych, których nazywa "filarami" tej wspólnoty.
(...) Jeśli jest jakieś charakterystyczne zagadnienie, wypływające z pism Janowych, to jest nim miłość. (...) Bardzo trudno jest znaleźć teksty tego rodzaju w innych religiach. A więc takie wyrażenia stawiają nas w obliczu prawdziwie szczególnego znaku chrześcijaństwa.
(...) Jego celem [w Apokalipsie] jest w ostateczności ukazanie, poczynając od śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, sensu ludzkiej historii. Pierwsze i podstawowe widzenie tej księgi dotyczy bowiem postaci Baranka, który choć został zabity, stoi (por. Ap 5,6) przy tronie, na którym zasiadł już sam Bóg.
Pierwszą jest to, że Jezus przyjął do grupy swych najbliższych człowieka, który zgodnie z ówczesnym sposobem myślenia w Izraelu uważany był za publicznego grzesznika. Mateusz bowiem nie tylko obracał pieniędzmi uważanymi za nieczyste z powodu ich pochodzenia od ludzi obcych ludowi Bożemu, ale kolaborował też z obcą władzą, nienawistnie chciwą, która mogła ustalać podatki także w sposób arbitralny.
(...) Apostoł zobowiązuje nas do poznania Jezusa z bliska. W istocie przyjaźń, prawdziwe poznanie drugiej osoby, wymaga bliskości, co więcej - po części żyje nią.
(...) Ta jego determinacja, aby iść za Mistrzem, jest doprawdy wzorowa i przynosi nam cenną naukę: ukazuje całkowitą gotowość przylgnięcia do Jezusa, aż po utożsamienie własnego losu z Jego losem i pragnienie dzielenia z Nim najwyższej próby śmierci.
(...) Tradycyjnie jednak jest on utożsamiany z Natanaelem (...) Utożsamienie tych dwóch postaci wynika prawdopodobnie z faktu, że ten Natanael w scenie powołania, opisanej w Ewangelii Janowej, stał obok Filipa, a zatem w miejscu, które Bartłomiej zajmuje w spisach Apostołów, przytaczanych przez pozostałe Ewangelie.
(...) Mówimy o nich razem nie tylko dlatego, że w spisach Dwunastu występują zawsze obok siebie, ale również dlatego, że wiadomości o nich są nieliczne, pomijając fakt, że w kanonie Nowego Testamentu znalazł się list przypisany w przeszłości drugiemu z nich.
(...) Do wielkości jego wierności doszło potem powołanie przez Boga do zajęcia miejsca po Judaszu, jak gdyby wynagradzając jego zdradę. Wyciągamy stąd ostatnią naukę: chociaż w Kościele nie brakuje chrześcijan niegodnych i zdrajców, do każdego z nas należy zrównoważenie zła, jakie oni czynią, przez nasze szczere świadectwo o Jezusie Chrystusie, naszym Panu i Zbawicielu.
(...) Płynie stąd dla nas bardzo ważna nauka: to, co się liczy, to umieszczenie w centrum własnego życia Jezusa Chrystusa tak, aby naszą tożsamość wyróżniało w sposób zasadniczy spotkanie, komunia z Chrystusem i z Jego Słowem.